PROFILE – PRC ARCHITEKCI MICHALIK, GALAS, JURASZYŃSKI
PRC Architekci, pracownia założona w Warszawie przeszło 20 lat temu, to obecnie ponad dwudziestoosobowy zespół architektów i projektantów wnętrz kierowany przez Andrzeja Michalika, Igora Galasa i Borysa Juraszyńskiego.
Andrzej Michalik – pracował w renomowanych brytyjskich pracowniach Sheppard Robson i Covell Matthews Wheatley. Jest członkiem R.I.B.A. Od początku lat 90. pracuje w Polsce, gdzie założył pracownię PRC Architekci.
Igor Galas – związany z firmą od 18 lat. Tworzy jej warsztat projektowy i zarządza projektami oraz bezpośrednio prowadzi największe tematy pracowni. Poprzednio pracował w biurach architektonicznych w Moskwie, Warszawie, Londynie i na Cyprze.
Borys Juraszyński – przed przyłączeniem się do PRC Architekci był przez wiele lat partnerem i jednym z głównych projektantów w Bose International. Międzynarodowe doświadczenie zdobywał we Francji, Rosji i Norwegii.
PRC Architekci, pracownia założona w Warszawie przeszło 20 lat temu, to obecnie ponad dwudziestoosobowy zespół architektów i projektantów wnętrz kierowany przez Andrzeja Michalika, Igora Galasa i Borysa Juraszyńskiego. Biuro stara się tworzyć architekturę wysokiej jakości, skierowaną do jego klientów, uwzględniającą specyfikę ich wymagań, kontekstu miejsca i ducha czasu. W tym sensie nie powiela koncepcji autorskiej pracowni realizującej wizje twórcze założycieli, lecz jest analitycznie myślącym zespołem projektantów używających wszechstronnego i nowoczesnego warsztatu projektowego. Starają się oni być otwarci, dalecy od ortodoksji projektowej, w maksymalny sposób wykorzystujący zebrane, również międzynarodowe doświadczenia. Ambicją firmy jest też projektowanie wnętrz, które stanowi dopełnienie wielu koncepcji, w tym często podejmowanych tematów hotelowych. Projekty wnętrzowe wraz z bardzo dużym portfolio zrealizowanych aranżacji biurowych wykonywane są w ramach powołanej 10 lat temu firmy PRC Design.
Igor Galas, Borys Juraszyński
- Motto projektowe i życiowe
I.G.: Nie majster ten, co zaczął, ale ten, co skończył – to motto projektowe i życia zawodowego. W prywatnym – różnie bywa…
B.J.: Zmierzać prosto do celu uczciwą drogą.
- Autorytet/guru architektoniczny
I.G.: Bolesław Kardaszewski, mój mentor akademicki. Najwybitniejszy łódzki architekt od czasów Hilarego Majewskiego.
B.J.: Trudno mi nazwać Le Corbusiera moim autorytetem, a tym bardziej guru, ale od wczesnej młodości jestem zafascynowany dualizmem osobowości tego architekta, artysty, wizjonera. Z jednej strony utopista bezwzględnie dążący do realizacji swoich idei, a z drugiej wrażliwy autor kaplicy w Ronchamp, miejsca, które odwiedzałem wielokrotnie, godzinami kontemplując jego magiczną atmosferę.
- Dom marzeń
I.G.: To dom, który łączy w sobie dwie przeciwstawne cechy: posiada piękny, rozległy widok na krajobraz i jednocześnie jest „niewidzialny” w otoczeniu.
B.J.: Dom, który zaprojektowałem i w którym mieszkam, choć raczej odbiega od wyobrażeń o domu architekta.
- Najbardziej udany projekt
I.G.: Zakładam, że pytanie dotyczy własnego portfolio. To zespół biurowo- -usługowy Eurocentrum w Warszawie.
B.J.: Lubię projekt polskiej ambasady w Mińsku na Białorusi. Mam nadzieję, że wkrótce rozpocznie się budowa.
- Projekt – zjadacz czasu
I.G.: Zespół hotelowo-biurowy w Łodzi u zbiegu ulicy Piotrkowskiej i Alei Mickiewicza. Pierwszy projekt rozpoczęty w 2007 roku. Budowa po prawie dwuletniej przerwie ma ruszyć i realizować jego kolejną wersję.
B.J.: Projekt pewnego hotelu w Warszawie. Mija trzeci rok intensywnego projektowania, a my ciągle jesteśmy w fazie koncepcji architektonicznej.
- Poza architektoniczne źródła inspiracji
I.G.: Bez wątpienia malarstwo i w mniejszym stopniu rzeźba w zasadach kompozycji, muzyka w sposobie stopniowania napięć. Sztuka gotowania w planowaniu i prowadzeniu projektów.
B.J.: Generalnie sztuka okresu Art Nouveau i przedwojennego modernizmu.
- Ulubione rozwiązanie (materiałowe, technologiczne), którego często używam
I.G.: W architekturze rynku komercyjnego o materiale architekt decyduje w coraz mniejszym stopniu. Zatem miarą jego kunsztu jest wykorzystanie w jak najlepszy sposób tego, czego może użyć. Jednocześnie powinien walczyć o zachowanie doborów w miejscach najistotniejszych. Podobnie rzecz ma się w zastosowaniu danego materiału – to jest w umiejętności wyeksponowania jego najistotniejszych cech.
B.J.: Bardzo lubię ceramikę architektoniczną. Na drugim miejscu ex aequo beton i drewno.
- Zaleta i wada architekta, które najbardziej rzucają się w oczy
I.G.: Wszechstronność i brak odpowiedzialności.
B.J.: Wadą jest brak dystansu do własnych projektów i przekonanie o osiągnięciu doskonałości. Zaletą jest umiejętność twórczej analizy i wyciąganie wniosków z wykonanej pracy. Inaczej mówiąc: umiejętność nieustannego uczenia się.
- Moja pierwsza nagroda
I.G.: Nominacja i udział w finale na najlepszy dyplom roku – Nagroda SARP im. Architektów Stanisława Nowickiego i Stanisława Skrypija.
B.J.: Wstyd się przyznać, ale w dziedzinie architektury nie zdobyłem żadnej nagrody. Wygrywamy czasem konkursy inwestorskie, ale nie uważam tego za nagrodę. Ciągle czekam na mojego architektonicznego Oscara 🙂
- Najgorszy budynek/budowla (w moim mieście, w Polsce, w Europie, na świecie)
I.G.: Jakość poszczególnych obiektów, zarówno w dobrą, jak i w złą stronę, nie wpływa na moją wrażliwość architektoniczną tak bardzo, jak chaos urbanistyczny i bezmyślne zawłaszczanie przestrzeni przez obecną generację. To, co się w wolnej Polsce dzieje, nie ma nic wspólnego ze zrównoważonym rozwojem, który to termin powtarzany jest wszędzie. Ten bałagan boli w wielkich miastach, których historyczne sylwety są dewastowane bezmyślnymi decyzjami planistycznymi. Ale boli najbardziej poza aglomeracjami miejskimi za sprawą bezpowrotnego niszczenia krajobrazu architekturą, którą równie dobrze mogłyby tworzyć dzieci na dywanie.
B.J.: Niezwykle drażni mnie budynek WARTY w Warszawie.